- Czy zrozumiałeś me słowa, Archaedasie?
- Tak, mój panie.
- Zaśnij zatem. Śnij swój sen tego świata. Miną eony, nim zjawią się ci, którzy rzucą ci wyzwanie.
Kamienny olbrzym skinął głową i zastygł niczym posąg, gorejące oczy pociemniały i przygasły. Vanir patrzył na niego przez chwilę. Jego skóra z brązu rozsiewała iskry i błyszczała odbitym światłem lamp rozmieszczonych w skalnej komnacie. Świetlne refleksy wokół niego wydobywały z powietrza tańczące drobinki kurzu.
Khaz’Goroth, Inżynier Tytanów, Architekt Panteonu, ściskał swój młot kowalski i uśmiechał się po raz pierwszy od dziesiątek lat. Jego praca była zakończona.
- Jesteś gotowy, bracie? Dzieło wypełnione. Arka gotowa. Panteon nas oczekuje.
Norgannon nie uśmiechał się nigdy. Oblicze potężnego Aesira o platynowej skórze lśniącej fioletem mocy Arcanum, zasłaniała długa, biała broda. Beznamiętny Strażnik Wiedzy Panteonu o martwej twarzy ściskał w ogromnej dłoni lśniący dysk pokryty glifami, symbol swej władzy.
- Teraz, gdy nasze dzieło jest gotowe, gdy pokonaliśmy i uwięziliśmy starych władców tego świata, gdy wyrzeźbiliśmy góry i oceany, gdy tchnęliśmy iskry życia w martwą materię, czuję się szczęśliwy i zatroskany zarazem – rzekł spiżowym głosem Khaz’Goroth. – Norgannonie, bracie mój, jestem osobliwie przywiązany do tej ziemi, tych skał… czuję smutek na myśl o tym, że czas opuścić miejsca, które tu stworzyliśmy.
- Mówisz to za każdym razem – odparł drugi Tytan – Za każdym razem, gdy rzecz jest skończona i pora wyruszać przez Otchłań ku nowym światom.
- Tak. Masz rację. Wiem. – uśmiechnął ponownie się Vanir – Ciekawi mnie kim oni będą.
- Kto? – twarz Norgannona była nieprzenikniona, w jego głosie nie słychać było żadnej emocji.
- Ci, którzy w końcu dotrą tutaj. Gdy przepłyną rzeki czasu. Kim będą? Ilu z nich zginie? Kto zdoła w końcu dostać się do twych dysków, bracie i odczytać wskazówki? Jaki zrobią z nich użytek?
Aesir tylko pokręcił głową.
- Ruszajmy. Panteon czeka na nas. Aman’Thul pragnie opuścić ten świat nim wykona on jeden obrót wokół swej gwiazdy.
Khaz’goroth przytaknął i rozejrzał się po raz ostatni po pomieszczeniu wykutym rękami earthenów i golemów w trzewiach góry. Wrota skarbca zostały zatrzaśnięte i miały takie pozostać przez millennia. Archaedas i jego pomocnicy zasnęli swym kamiennym snem, który będzie trwał dopóki, dopóty nie znajdzie się ktoś wystarczająco potężny i rozumny, by dotrzeć aż tutaj i by gigant uznał jego prawo do cząstki wiedzy Tytanów.
- Tak, bracie. Ruszajmy.
Norgannon przesunął palcami po platynowym dysku trzymanym w dłoni i obaj Tytani zniknęli.
Ogromne miasto lśniące niezliczonymi światłami i pulsujące życiem, staje się na powrót tym, czym było przed wiekami, nim Żeglarze przybyli do tego świata. Arka Tytanów odrywa się od ziemi i wznosi się z powolnym spokojem, stając się z czasem jedną z niezliczonych migotliwych iskierek znaczących nocne niebo Azeroth. Wkrótce nawet i owa iskierka znika w ciemnościach otchłani między gwiazdami. Stwórcy odchodzą.
Pozostaje wielki krater, który tysiąclecia później nazwany zostanie Un’Goro – „Ziemią Bogów”.
Pozostaje spuścizna. W dole czeka ukształtowany świat, gotowy do zalania przez ocean życia.
Czas płynie. Archaedas w trzewiach Uldamanu śni swój sen świata.
Migotliwe jezioro, nazwane przez Stwórców Studnią Wieczności lśni w Kalimdorze, „krainie wiecznego światła gwiazd” i wkrótce życie mnoży się w oceanach i na kontynencie. Pięć Smoczych Aspektów, obdarzonych wielką mocą strażników Azeroth krąży nad wodami i lądami, szum ich potężnych skrzydeł wypełnia powietrze.
Jedyny kontynent Azeroth jest ogromny i zdaje się, iż wystarczy na nim miejsca dla wszystkich. Wśród niezliczonych istot niektóre zostają obdarzone przywilejem, a zarazem brzemieniem wolnej woli i świadomości. Nocne humanoidy osiedlają się w pobliżu Studni, zwąc się Kaldorei, „dziećmi gwiazd”. Stworzone przez Tytanów giganty zasiedlają nowe terytoria. Trolle i taureni poskramiają ogień, tworzą mowę, budują pierwsze osady. W mrokach swych tuneli czają się złowrodzy aqir, stworzenia o wielu ciałach i jednym umyśle.
Archaedas śni swój sen.
Wybucha pierwsza wielka wojna. Wojna Prastarych. Kalimdor pęka i zatrute obecnością Legionu Azeroth nigdy nie będzie już tym samym co niegdyś. Smoki używają swych mocy, by uleczyć świat. Alexstrasza, Dawczyni Życia zasiewa w sercu Studni Wieczności Drzewo Świata, które Kaldorei nazywają Nordrassilem – „Koroną Niebios”. Nozdormu, Stojący Poza Czasem, błogosławi drzewo, które daje elfom wieczne życie i wolność od wszelkich chorób. Druidzi tymczasem zanurzają się w szmaragdowym śnie zielonej Ysery.
Dzieckiem wolnej woli jest nieposkromiona ciekawość. Wysokie Elfy żeglują przez Wielkie Morze i zakładają wspaniałe Quel’Thalas. Młoda ludzka rasa opuszcza knieje i toczy swe wojny, nim nie wyłoni się jednocząca potęga, imperium Arathora. Lud powstaje przeciwko ludowi, rasa przeciwko rasie. U stóp gór Alterac gorzeje krwawa bitwa, magowie przywołują z niebios furię ognia, która pali nieprzeliczone masy wojsk trolli. Oto rodzi się sojusz ludzkości i Dzieci Gwiazd.
Imperia rodzą się i upadają. Archaedas śni swój sen.
Pod obojętnym niebem Azeroth ludzie walczą o swe prawo do przetrwania. Wykuwają swój los z krwi i stali. Pola bitew spływają czerwienią. Monumenty lśnią bielą marmurów. Królowie i herosi zapisują swe czyny na kartach historii. Żołnierze umierają bezimiennie, ich kości lśnią w słońcu, błyszczą w świetle księżyców, aż w końcu obracają się w proch, na którym rodzi się nowe życie. Powstaje siedem potężnych królestw człowieczych i sztandary migocą odtąd w świetle słonecznym na blankach Stormu, Dalaranu, Gilneasu, Alteracu, Kul Tirasu, Lordaeronu i Stormwindu.
Archaedas śni swój sen.
Eartheni w głębinach Uldamanu, Uldumu i Ulduaru cierpią wraz z ziemią, gdy świat rozrywa Wojna Pradawnych. Po niemal ośmiu tysiącach lat od chwili gdy Żeglarze opuścili Azeroth, część z ich dzieci odkrywa, iż stali się śmiertelnymi stworzeniami i utracili swą władzę kształtowania trzewi świata. Zyskali jednak wolność wyboru. Nie ma przed nią ucieczki.
Krasnoludy, jak sami siebie nazywają, opuszczają podziemne miasta Tytanów i budują ogromne królestwo we wnętrzu góry, które nazywają Khaz Modan – Górą Khaza. Pamięć o Stwórcy Khaz’Gorocie tli się w ich umysłach, choć szczegóły zacierają się z pokolenia na pokolenie, aż wreszcie rzeczywistość zamienia się w starożytną historię, ta zaś w legendę, w której trzeba będzie poszukiwać mozolnie ziaren prawdy. Kolejna dumna i potężna rasa wkracza na arenę dziejów.
Wybucha Wojna Trzech Młotów i krasnoludy również poznają smak krwi i nienawiści. Podziemna wojna gorzeje latami w tunelach Ironforge, a potem przenosi się na powierzchnię. Król klanu Ciemnego Żelaza, Thaurissan, uderza ze swego nowego królestwa w Górach Redridge i z pomocą magii Cienia oblega Grim Batol, twierdzę klanu Dzikiego Młota. Połączone armie z Grim Batol i Ironforge odrzucają wojska Thaurissana daleko na południe, a ten w rozpaczy uwalnia jednego z nieśmiertelnych więźniów Panteonu. Straszliwy kataklizm rozrywa góry, gdy wulkan nazwany potem Iglicą Blackrock wyłania się wraz z odrodzeniem Ragnarosa, płomienistego władcy żywiołaków ognia. Klan Ciemnego Żelaza staje się odtąd ludem renegatów i niewolników. Jego architekci obłaskawiają wnętrze wulkanu, budując dla swego pana i swego ludu ogromne twierdze i miasta.
Wkrótce potem klan Dzikiego Młota uczy się obłaskawiać gryfy i buduje piękne Aerie Peak. Ironforge i Khaz Modan rozkwitają.
Archaedas śni swój sen. Zdaje mu się, iż rzeka czasu przyspiesza i wie, iż zbliża się chwila przebudzenia.
Otwarto Mroczny Portal i Legion powraca, tym razem wraz z Hordą. Ludzi nie łatwo jednak pokonać, gdy po ich stronie walczą bohaterowie pokroju Anduina Lothara i Uthera Lightbringera. Inny wielki człowiek, Arcybiskup Faol zakłada Zakon Srebrnej Ręki i objawienie Światła spływa na ludzką rasę poprzez świętych mężów zakutych w zbroje i kapłanów odzianych w proste szaty. Wybucha Druga, a potem Trzecia Wojna, nieszczęścia zdają się spadać na świat jedno po drugim. Zjawia się Plaga, północne królestwa padają jej łupem. Stromgarde staje się siedliskiem ogrów i bandytów, Stormwind dręczą spiski i zepsucie. Drzewo życia upada i Kaldorei tracą swój przedwieczny dar, a Gnomy tracą swoją stolicę.
Nie taki świat chcieliby widzieć Tytani…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz