piątek, 14 maja 2010

Proroctwo Mosh'aru. Interludium: Wieki

Imperia są jak ludzie. Starzeją się, słabną, gorzknieją, wreszcie umierają. Niektóre szybko, z wrzaskiem i w eksplozji wściekłości. Inne giną powoli, ich agonia przedłuża się niemal w nieskończoność, staje się nie do zniesienia, aż wreszcie, pewnego dnia, okazuje się, że śmierć nadeszła niepostrzeżenie i w ciszy.

Imperium Amani upadło z rąk władających magią Kaldorei i ich ludzkich sojuszników. Plemiona trolli poszły w rozsypkę i nigdy już nie powróciły do minionej chwały i potęgi, gnieżdżąc się w ruinach wspaniałych dawniej budowli i zapominając o swej pełnej podbojów przeszłości. Gurubashi umierało powoli. Dotknięte zepsuciem i obecnością Hakkara, ulegało powolnemu rozkładowi, pogrążając się w walkach wewnętrznych. Zul’Gurub, zniszczone i nawiedzane duchami ludzi i bestii, nigdy już nie podniosło się po tym, jak Łupieżca Dusz niemal wkroczył do Azeroth. Rasa trolli systematycznie traciła swój prymat nad ziemiami, gdzie niegdyś sprawowała rządy.
Po bitwie o Zul’Gurub ci z Atal’ai, którzy zdołali ujść zagładzie i następujących po nich egzekucjach, zbiegli na dalekie i opuszczone ziemie na północy. Tam, w niegościnnym i ponurym miejscu zwanym Bagnami Smutku, podjęli w ogromnej cierpliwości i mozole wysiłek, który miał trwać dziesiątki lat. Wysiłek, do którego zaprzęgli całą swą kapłańską potęgę, przebiegłość, siłę niewolników i okiełznanych bestii, materiały dostarczone przez pobliskie góry i natchnienie zsyłane przez ich okrutnego boga. Wreszcie w owym wyludnionym miejscu stanęła ogromna Świątynia Atal’Hakkara, gdzie Atal’ai mieli zamiar doprowadzić do końca to, co zaczęli niegdyś w sercu Imperium Gurubashi.

Hakkari, którzy mieli nadzieję znaleźć spokój i odkupienie za swe zbrodnie, nie zaznali ich już nigdy wśród innych trolli. Zul’karash miał rację – nikt nigdy nie obdarzy ponownie zaufaniem zdrajcy, nawet ten, komu jego zdrada się przysłużyła. Szykany zmieniły się w prześladowania, prześladowania w wygnania, konfiskaty, morderstwa, tortury i pogromy, aż wreszcie ci, którzy przetrwali odszukali swych dawnych braci i złożyli im straszliwą ofertę. Zdradzili po raz drugi, lecz tym razem nie czuli winy w swych sercach. Przepełnieni pragnieniem zemsty i żądzą krwi zadecydowali, iż pomogą Atal’ai w sprowadzeniu Hakkara na świat, który w ich mniemaniu nie zasłużył na przetrwanie.

Ukończono budowę świątyni, przygotowania do rytuałów również zostały ukończone. Azeroth nie mogło już liczyć na mądrość i waleczność trolli. Zagłada, której niegdyś zapobieżono, wydawała się teraz kwestią czasu. Wciąż jednak czuwały istoty nieśmiertelne, potężne i mądre, które przemieszczały się wraz z wichrami i nurkowały w obłokach. Zielony smoczy Aspekt, Ysera Śniąca, odkryła plany wyznawców Hakkara. Nim trolle zdołały przyzwać Łupieżcę Dusz, ogromna smoczyca i jej dzieci zwróciły przeciwko nim swój straszliwy gniew. Światynia legła w gruzach i zatonęła w bagnach, a zielone smoki stanęły na jej straży, oczekując cierpliwie na chwilę, gdy ktoś zapragnie wskrzesić uśpioną groźbę.

Czas zacierał pamięć, jak wicher i piasek pustyni zaciera glify na kamiennych tablicach. Pamięć o Hakkarze niemal zaginęła w jego bezkresie. Wciąż jednak wśród plemion trolli, od lodowatego Northrendu po palące pustynie Tanaris, krążyła legenda o mrocznym bogu i echa proroctwa o tym, iż pewnego dnia powróci on na ten świat. A także o tym, że dzień ów stanie się wiecznotrwałą nocą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz